Już za tydzień Wigilia! Czy ta myśl budzi u Was ekscytację i radość, czy raczej przerażenie? Mam wielką nadzieję, że to pierwsze. Niestety, bardzo często dajemy się wmanewrować w przedświąteczny wyścig. Gonitwa po sklepach, wybieranie prezentów w amoku, ogarnianie logistyki i strategii, ilości gości, rodzaju potraw, wielkie porządki i dekorowanie domu. To tylko te główne tematy, z którymi musimy się mierzyć przed świętami. Niejednokrotnie taki maraton kończy się tym, że gdy już nadchodzi 24 grudnia, jesteśmy zmęczeni, niezadowoleni i poddenerwowani. Niby powtarzamy sobie co roku, że następna Wigilia będzie wyglądać inaczej, ale jakby automatycznie zaczynamy za rok powtarzać te same czynności i sytuacja się powtarza. Poprzeczkę podnosimy sobie z roku na rok coraz wyżej chcąc, aby wszystko w tym wyjątkowym okresie było idealne. Rozumiem to, bo sama wielokrotnie powielałam ten schemat. Na szczęście życie dało mi możliwość zdystansowania się i świadomego angażowania się w te czynności, które uważam za najważniejsze i które dają mi i innym najwięcej radości. Na mojej liście najważniejszych tematów przedświątecznych znalazły się: spokój – przestrzeń pozwalająca na skupieniu się na istocie Świąt Bożego Narodzenia, ludzie – próba zgromadzenia w miarę możliwości jak najwięcej bliskich mi osób i dekoracje – nieodłączny element mojego otoczenia, pielęgnowany przy każdej okazji, wykonywany ręcznie z wielkim zaangażowaniem i dający niepojętą ilość radości i satysfakcji. 🙂
Zdaję sobie sprawę z tego, że dekoracje świąteczne najczęściej są tylko dodatkiem do świąt, a czasem nawet smutnym obowiązkiem. Najczęściej wyciągamy stare pudła z bombkami albo z bólem serca kupujemy nowe, odświętne, przyciągające nasze spojrzenia zza sklepowych witryn, piękne, ale niesłychanie drogie dekoracje. I w głębi serca zadajemy sobie pytanie, jak można wydać tyle pieniędzy na renifera, którego wyciągniemy z pudła może na dwa tygodnie w roku? Bywają też tacy, którzy mają świątecznego bzika, gromadzą całą masę dekoracji, wieszają je gdzie tylko się da, a już w wakacje odliczają czas do grudniowych świąt. Jesteśmy bardzo różni i nasz stosunek do końcówki roku również znacząco się różni. Myślę, że moja dzisiejsza inspiracja ma szansę dotrzeć do każdego z Was. Przygotowałam dla Was dekorację w stylu last minute! Najprawdopodobniej wszystko, co do niej potrzebne uda Wam się znaleźć w domu, a jej przygotowanie nie zajmie Wam więcej niż pół godziny. Jeśli nie lubicie typowych, błyszczących, wielokolorowych dekoracji uwieszonych na każdym centymetrze sześciennym przestrzeni, to jest to pomysł dla Was. Jeżeli uwielbiacie wszystkie kolorowe, brokatowe ozdoby, Mikołaje, bombki, sanie oraz krasnale i gromadzicie je w każdym kącie Waszego domu, to jest to kolejna propozycja dla Was (będziecie tylko musieli nadać jej więcej koloru i błysku). Jeśli uwielbiacie dekoracje świąteczne, ale z umiarem i najlepiej w takiej lekko minimalistycznej, może trochę prowansalskiej, odrobinę nowoczesnej wersji, to jest to post specjalnie dla Was.
Zapraszam Was do wykonania prostego, ale bardzo wdzięcznego wianka, który doskonale wpiszę się w stylistykę Waszego domu. Od Was zależy, czy będzie w takiej prostej wersji, jak ta zaproponowana przeze mnie, czy dodacie więcej ozdób i koloru. Wystarczy Wam druciany wieszak, taki jak dostajecie z pralni chemicznej, włóczka, wstążka albo sznurek i dodatki, które najbardziej przypadną Wam do gustu. Ja postawiłam na dzwonki zawieszone na kraciastej tasiemce. Możecie dodać gałązki, bombki, pompony, czy inne gotowe ozdoby.
Krótka instrukcja jak wykonać taki wianek poniżej i na moim kanale na youtube.
Mam nadzieję, że z moją pomocą dacie radę wykonać taką dekorację, jak i wiele innych, wyjątkowych i tworzonych z pasją i sercem. Jeśli potrzebujecie więcej inspiracji w tym temacie, to koniecznie zaglądajcie poniżej do posta o moich najbardziej popularnych dekoracjach bożonarodzeniowych.
Dzięki za to, że tu zaglądacie. Życzę Wam spokojnego przedświątecznego tygodnia i do zobaczenia!